William Levy: „Bycie samym sobą czyni nas wyjątkowymi”

Nieprzerwanie od kilku lat William Levy wciąż gości na okładkach tabloidów i nie znika ze szklanego ekranu. Aktualnie pracuje na

Nieprzerwanie od kilku lat William Levy wciąż gości na okładkach tabloidów i nie znika ze szklanego ekranu. Aktualnie pracuje na planie dobiegającej końca telenoweli „Triumf miłości”, emitowanej od 26 maja na antenie TV 4. Niedawno wystąpił gościnnie w teledysku „I’m into you” znanej gwiazdy Jennifer Lopez. Poniżej przedstawiamy wywiad, w którym aktor opowiada o sobie, szczęściu jakie go spotkało i dziękuje fankom, że uczyniły jego życie jeszcze piękniejszym.

Jak radzisz sobie z zainteresowaniem twoją osobą?
– To niesamowite mieć tylu ludzi, którzy cię uwielbiają nawet tam, gdzie nigdy się nie było. Urodziłem się na Kubie, w kraju, w którym nie dysponujesz żadnymi dobrami materialnymi, dlatego cenię sobie najbardziej miłość jaką darzy mnie rodzina, przyjaciele… Jestem bardzo wdzięczny za to, co dzieje się dzisiaj wokół mnie, a zwłaszcza moim fankom.

Dlaczego wzbudzasz tyle uczucia?
– Nie wiem. Czasami sam zadaję sobie to pytanie, bo chciałbym móc to zastosować na moich bliskich, ale na nich nie działa (śmieje się). Kluczem jest nieświadomość, bycie skromnym, prostym, trzeba się bawić i nie udawać. Zawsze staram się tak zachowywać. Bycie samym sobą czyni nas wyjątkowymi.

Czy twoja atrakcyjność wzrosła wraz z popularnością?
– Zawsze miałem szczęście do dziewczyn. Od dziecka byłem kokieteryjny, ale przy tym odrobinę nieśmiały i nie wiedziałem jak się do nich zbliżyć. Całą resztę dodaje telewizja, dzięki postaciom jakie grasz i sławie. Ważne jest również podejście do fanów. To oni bronią cię, kiedy pojawiają się plotki na twój temat.

Jak organizujesz swój czas, by być blisko dzieci?
– Christopher, 5 lat, i Kalley, roczek, są cudowni. Poświęcam im każdą wolną chwilę i czasami zabieram ich ze sobą na plan. Elizabeth jest idealną kobietą i matką, pod każdym względem.

Zarówno ty, jak i Elizabeth zajmujecie się graniem. Chciałbyś, żeby wasze dzieci także podążyły tą ścieżką?
– Przyznam, że pragnąłbym widzieć moją córkę śpiewającą, a syna grającego, bądź uprawiającego sport. Ale najważniejsze, by wybrali to, co im się podoba i by byli szczęśliwi.

William Levy i Jennifer Lopez na planie teledysku „I'm into you” (fot. Prensa Corazón)

W życiu zawodowym nie może ci iść lepiej. Masz na koncie trzy główne role pod rząd…
– Tak, „Nie igraj z aniołem”, „Zaklęta miłość” i „Triumf miłości”. Dziękuję Bogu za to, jak toczy się moja kariera i producentom, że zaufali mojemu talentowi i mogę stać na czele ekipy w najlepszym czasie antenowym.

To zawrotna kariera…
– Dlatego jestem taki wdzięczny. Nigdy sobie tego nie wyobrażałem, nawet nie myślałem o opuszczeniu wyspy. Wciąż w to nie wierzę. Staram się tylko kontynuować pracę, aby osiągnąć cele, jakie sobie wyznaczyłem.

Nigdy nie przyprawiło cię o to zawrót głowy?
– Nie, i myślę, że zdarzyło się to, co miało się zdarzyć. Kiedy zaoferowano mi pierwszą główną rolę, czułem się pewny, wiedziałem, że właśnie tym powinienem się wtedy zająć.

Zawsze chciałeś być artystą?
– Aktorstwo przyciągało moją uwagę już od dziecka, ale kiedy dotarłem do Stanów Zjednoczonym za pierwszy cel obrałem sobie bejsbol. Kiedy jednak stałem na boisku, rozmyślałem tylko o filmach. Wyobrażałem sobie jak to jest wcielać się w postać kogoś, kim nie jestem lub kim chciałbym być. I zdałem sobie sprawę, że właśnie w to chciałem grać całe życie.

Ale zaczynałeś od roli modela…
– Pomyślałem, że jeśli chcę biegać, to najpierw muszę nauczyć się raczkować. Wybrałem zawód modela, aby nauczyć się cierpliwości przed kamerą, jak pozować… Później grałem w spotach reklamowych i na końcu przyszły telenowele. Teraz nastawiam się na kino. Trzeba podążać krok po kroku.

Zagrasz u boku hiszpańskiej aktorki, Paz Vega.
– Tak, zaczynamy w lipcu i bardzo się z tego cieszę. Nie znam jej osobiście, ale kiedy powiedziano mi, że zagramy razem, ucieszyłem się, bo ma talent i urodę oraz potrafiła zadbać o swoją karierę.

Ciebie kosztowało zadbanie o twoją?
– To wszystko kwestia wiary. Przydarzyło mi się sporo rzeczy, jakie inni uznaliby za negatywne i po których by się poddali, ale nie ja. Dla mnie były one lekcją, uczyniły mnie silniejszym i pozwoliły urosnąć. Próbuję patrzeć na wszystko pozytywnie.

Dominika Paleta i William Levy w telenoweli „Triumf miłości” (fot. Televisa)

Nie boisz się porażki?
– Nie, dla mnie nie istnieje. To wszystko kwestia nauki, nie podchodzę do porażki jak do błędu. Wolę żałować tego, co zrobiłem, ale nie cofać się do tyłu. Zawsze gdy czegoś się uczę, robię to z energią, z sercem, ze szczęściem i ochotą. Nie bałem się, że coś pójdzie nie tak. Gdy coś mi proponują, ja zawsze odpowiadam „Proszę bardzo!”

Było ci ciężko pozbyć się akcentu kubańskiego?
– Tak, musiałem się sporo napracować, ale teraz wychodzi mi to naturalnie. Z łatwością odzyskuje go, gdy kamery mnie już nie obserwują, jest częścią moich korzeni; utracenie go byłoby jak zmiana mojego istnienia. Na początku sugerowano mi, bym rozmawiał bez akcentu z ludźmi na ulicy, ale odmówiłem. Nie jestem taki.

Masz wady?
– Tak, oczywiście, jestem strasznym uparciuchem. Kiedy coś sobie postanowię, muszę to osiągnąć.

Co podoba ci się najbardziej i najmniej w twoim ciele?
– Nie podoba mi się ono w ogóle, dlatego chodzę na siłownię i próbuję utrzymać formę. Nie jestem zadowolony z mojego wyglądu.

Masz jakiś nałóg?
– Kino. Uwielbiam oglądać filmy z popcornem w sali w moim domu. Robię to codziennie.

Twój ulubiony?
– „Pamiętnik” (z Geną Rowlands i Jamesem Garnerem w rolach głównych), melodramat Nicka Cassavetes’a.

Ukochana piosenka?
– „Los balseros”, Hansela i Raula, jest piękna. Byłem o krok od opuszczenia Kuby na łódce. Opowiada o rzeczywistości, jaką w ten czy inny sposób przeżyliśmy tam wszyscy i dlatego ma specjalne znaczenie.

Jakieś wyjątkowe wspomnienie o wyspie?
– Kiedy wkradałem się na patio sąsiadów, aby kraść mango.

Twoja słabość?
– Dzieci. Nie mogę zaprzeczyć, że padam na kolana gdy słyszę jak wołają „Tatusiu, kochamy cię”.

W kogo chciałbyś się wcielić?
– W kobietę, aby lepiej je poznać i zrozumieć.



Comments

  1. Jak on mi sie podoba najładniejszy najcudowniejszy facet jaki może być na tym świecie to właśnie William Levy uwielbiam go i kocham całym sercem jest mega słodki i mega przystojnym facetem jest

  2. Uwielbiam Cię ; -**
    Najlepszy aktor na świecie; -*
    Ile bym dała aby go zobaczyc ;DD naj bardziej mi sie podoba telenowela Zakleta miłosc ta tenowela jest boska :*** mój ulubiony film jeszcze jak ty grasz główną role :****

  3. tęsknię już za telenowelą z nim!!!!!! Oglądałam już wszystkie w których grał!!!!!!!!! jest boski !!!

  4. bardzo mądry wywiad, jeśli jest taki naprawdę to fajny facet…buziaki

  5. Uwielbiam Cię ; -**
    Najlepszy aktor na świecie; -*
    Ile bym dała aby go zobaczyc ;DD

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.