Subiektywnie: “Maus”, krótka historia o nienawiści

Hiszpańska mieszanka horroru i thrillera. Bada naturę ludzkiej nienawiści. Prezentowany na Splat!FilmFest film „Maus” to eksperyment, który wypełnia duchota i rosnące napięcie. I chociaż bywa miejscami bardzo niewdzięcznym seansem, ostatecznie to jeden z ciekawszych debiutów w kinie autorskim ostatnich lat.

Bośniaczka Selma (Alma Terzic) żyje w szczęśliwym związku z opiekuńczym Niemcem Alexem (August Wittgenstein). Podczas wspólnej wycieczki po Bałkanach ich samochód ulega awarii. Na pomoc przybywa im dwóch mężczyzn – Serbów, którzy szybko zdradzają swoje ukryte zamiary.

O traumach narodowych najczęściej opowiadają ci, którzy sami znają je od podszewki. O zbrodni katyńskiej film nakręcił Polak, zaś amerykańskie rozliczenie z niewolnictwem – czarnoskóry reżyser. Zaskakujące zatem jest to, co wydarzyło się w „Maus”. Film nakręcony przez Hiszpana, przedstawia głęboko zakorzenioną nienawiść pomiędzy Bośniakami oraz Serbami, zaś biernym obserwatorem konfliktu jest Niemiec o sercu na dłoni.

Efektem jest wyjątkowo hermetyczny, męczący i niepokojący film, który niczym sinusoida odbija się od dwóch skrajności – psychologicznego thrillera oraz horroru z elementami fantastycznymi. Duszny nastrój osiągnięty jest głównie dzięki oryginalnej koncepcji na pracę kamery – trzymającej się kurczowo bohaterów, ich ramion i twarzy. Dzięki temu, zamiast krwawej jatki obserwujemy grymasy nienawiści i przerażone spojrzenia. W efekcie “Maus” trafia w widza znacznie precyzyjniej niż większość horrorów. Kamera bacznie obserwuje bohaterów, a Herrero używa tych kilku postaci jako symboli. Dwóch sadystycznych Serbów przedstawia płonącą nienawiść i dowód na to, że mord w Srebrenicy to wciąż niezakopany topór wojenny pomiędzy bałkańskimi narodami. Selma jest zaś kontrargumentem dla dwójki oprawców – skrzywdzoną kobietą, która znajduje siłę w swoim tajemniczym amulecie. Ona także jest gotowa uciec się do najgorszej zbrodni, co prowokuje reżysera do postawienia pytania – kto w tym wszystkim jest najbardziej pokrzywdzony?

W głównej roli urodzona w Bośni i Hercegowinie aktorka Alma Terzic.

Odpowiedzią jest ten, komu pozornie przypisano rolę mediatora. Bowiem najciekawszym zabiegiem jest wrzucenie w ten kocioł bałkański Alexa. Herrero świetnie operuje bolesnymi wspomnieniami, które definiują jego bohaterów, co najlepiej obrazuje właśnie postać Wittgensteina. Mężczyzna wychowany w świadomości zbrodni własnych przodków jest całkowicie bezbronny wobec narastającego napięcia, które „kwitnie” na jego oczach. Szuka argumentów słownych tam, gdzie jedynym sensownym rozwiązaniem dla obydwu stron jest podtrzymanie spirali nienawiści. Ponadto August Wittgenstein odnajduje się w swojej roli znakomicie. Jego mimika zdradza rosnący niepokój i zagubienie, zaś finalna scena to majstersztyk – zarówno koncepcyjny, jak i rzemieślniczy.

Jednak o ile świetnie funkcjonuje w filmie żonglowanie stereotypami, o tyle nieco gorzej w „Maus” wypada wątek horroru. Jest on wprowadzony poprzez użycie „hamajliji” – anioła stróża Selmy, którego kobieta wzywa poprzez swój amulet. Należy podkreślić, że charakteryzacja mrocznej postaci jest doskonała i świetnie wyeksponowana dzięki zręcznej grze światła i cienia. Milcząca postać o kobiecych kształtach, pojawiająca się znikąd, przywodzi na myśl najlepsze azjatyckie horrory, jednak jej sama obecność zaburza rytm filmu. Obecność przedziwnej istoty niewątpliwie świadczy o kreatywności reżysera, ale jest pomysłem odległym od realistycznej większości filmu. Jakkolwiek by go nie interpretować, w mojej ocenie wywołał zbyt wiele wątpliwości i zakłócił skrupulatnie budowany nastrój.

Film autorstwa Yayo Herrero to niezwykle oszczędny, hermetyczny obraz. Zwolennicy kina hołdującego teatralności, ale także mocnych, realistycznych thrillerów powinni być seansem „Maus” usatysfakcjonowani. Warto mieć Hiszpana na oku w przyszłości, bowiem niewielu twórców debiutuje w sposób tak nowatorski, niemainstreamowy, ale co najważniejsze odważny. Potrzeba bowiem nie lada pewności siebie, by podjąć się tak trudnego tematu jak problemy narodów, których krew nie płynie w żyłach samego reżysera.

Kajetan Wyrzykowski (autor bloga culturalhater.com)



Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.