Alfoso Herrera przestał być „zbuntowanym”, żeby przeżyć historię miłosną

Alfonso Herrera przestał być „zbuntowanym” piosenkarzem, aby stać się namiętnym wojskowym, który przyjeżdża do Wenezueli aby stawić czoła najazdowi nazistów

Alfonso Herrera przestał być „zbuntowanym” piosenkarzem, aby stać się namiętnym wojskowym, który przyjeżdża do Wenezueli aby stawić czoła najazdowi nazistów w środku drugiej wojny światowej. Frank, bohater którego interpretuje w filmie Venezzia, jest wielkim krokiem, który zrobił były wokalista meksykański z grupy RBD w kierunku wybicia się na wielkim ekranie poza granicami swojego kraju.

„Poncho”, jak jest znany przez swoich fanów na świecie, już nie jest przy boku Anahí, Dulce Marii, Maite, Christophera i Christiana. Teraz jego nową towarzyszką na scenie jest aktorka wenezuelska Ruddy Rodriguez, z którą dzieli role protagonistów w filmie, który reżyseruje Haik Gazarian i który produkuje aktor Edgar Ramirez. O projektach, które zaczyna poza muzyką, Alfonso rozmawiał z „Facetas” z Bogoty, gdzie znajduje się w trakcie nagrywania scen dla serialu Tiempo final.

– Jakie było doświadczenie filmowania w Wenezueli?
– Kręcenie filmu w Wenezueli było doświadczeniem bardzo zadowalającym. Chcę wam pogratulować z powodu kraju, który macie, a także jego mieszkańców. Pracować tutaj to tak, jak robić to w Meksyku. Pracujemy dobrze, tworzymy zgraną ekipę. Nigdy nie zapomnę takiego doświadczenia.

– Jak znalazłeś się w obsadzie Venezzii?
– Znalazłem się z polecenia Edgara Ramireza. Rozmawialiśmy w Argentynie, kiedy wracałem z tournee, które miałem z RBD. Poszedłem do jego hotelu, rozmawialiśmy i spodobał mi się projekt.

– Co spodobało ci się w scenariuszu?
– Spodobało mi się, że film przedstawia prawdziwą sytuację II Wojny Światowej. Opowiada o losach inżynierów wenezuelskich, którzy wydobywali ropę naftową i zostali zaatakowani przez Niemców. To ważne móc opowiedzieć sytuację z tego punktu widzenia, ponieważ byliśmy kluczowymi ośrodkami w tym procesie w Wenezueli, Argentynie, Brazylii i Meksyku.

– Jakie anegdoty lub wyjątkowe momenty możesz opowiedzieć z tego, co działo się za kamerami na planie Venezzii? 
Jednym z najbardziej wzruszających momentów dla mnie było filmowanie przy wenezuelskich fanach. Po kilku próbach producentów zachowania mojej anonimowości w kraju, fanki dotarły do najbardziej ukrytych lokalizacji planu zdjęciowego, aby okazać mi wsparcie.

Ruddy Rodriguez i Alfonso Herrera (fot. Venezzia.net)

– Jaka jest twoja opinia o Ruddy Rodriguez, twojej koleżanki z planu?
– Praca z Ruddy mnie zachwyciła. Nigdy nie przypuszczałem, że mieć ją u swojego boku będzie tak interesujące – mówiąc o aktorstwie. Po raz kolejny przekonałem się, że filmowy przemysł wenezuelski ma wiele do zaoferowania. Ruddy jest profesjonalistką. Jest osobą, na którą można liczyć w każdej chwili.

– Jak zagrał „zbuntowany młodzieniec” w środku II Wojny Światowej?
– Z wielką pasją. Frank, bohater którego gram, jest żołnierzem, który ma za zadanie pomoc Wenezueli. Przestałem być zbuntowany, aby przeżyć historię miłosną.

– Odłożysz na bok muzykę?
– Śpiewanie nigdy nie było moją wielką pasją. Chociaż RBD zawsze będzie częścią mnie, chcę poświęcić się ciałem i duszą aktorstwu. Odrzucam możliwość rozpoczęcia kariery jako solista. Zamykam mój udział w muzyce wraz z ostatnią płytą RBD, Para olvidarte de mi.

– RBD zmieniło twoje życie?
– Życie poprowadziło mnie drogą, jakiej nigdy sobie nie wyobrażałem. Chciałem zostać pilotem lotniczym, jednak wstąpiłem do Centro de Educacion Artistica de Televisa. Po przedstawieniach teatralnych dali mi szansę zagrania w moim pierwszym filmie Amarte duele. Dzięki Pedro Damianowi (producentowi Rebelde) zrobiłem krok na mały ekran wraz z Clase 406 i później w RBD.

– Historia muzyczna, która doszła do końca. Czy zerwanie było konieczne?
– Aby awansować, trzeba zamknąć cykle i być może nadszedł moment, aby grupa tak zrobiła. Szansa, aby jej członkowie mogli sięgnąć po inne triumfy. Rozstanie nastąpiło za wzajemną zgodą. Zasmuciło mnie, że RBD kończy działalność, gdyż spędziliśmy razem 4 lata, jednak nic nie jest wieczne.

– Jak określa siebie „Poncho” poza ekranem?
– Uważam siebie za osobę szlachetną, rozważną i czułą, a także nie złożoną i skromną.

– Jesteś z kimś związany uczuciowo?
– Uczuciowo jest mi dobrze, jestem szczęśliwy i jestem samotny



Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.