Penélope Cruz: “«Mama» zaraża pozytywną energią”

Penélope Cruz raz jeszcze daje popis aktorskich umiejętności w filmie Julia Medema pt. “Mama”, mierząc się z postacią chorej na raka kobiety, matki i żony. Premiera w kinach 4 grudnia.

Jest pierwszą hiszpańską aktorką nagrodzą Oscarem przez Amerykańską Akademię Filmową, była trzykrotnie nominowana do Złotych Globów, a w jej gablotce, pośród wielu wyróżnień otrzymanych na festiwalach z całego świata, stoją dumnie trzy statuetki z popiersiem Goi, najwyższego wyróżnienia filmowego w Hiszpanii. I wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku stanie obok czwarta, w pełni zasłużona, za rolę w filmie „Mama”. Po prawie sześciu latach nieobecności na hiszpańskim rynku filmowym (nie licząc krótkiego epizodu w „Przelotnych kochankach” Almodóvara”) Penélope Cruz wróciła do ojczyzny Cervantesa, by nie tylko grać, ale i produkować. Przy okazji zwróciła rodzimej kinematografii reżysera Julio Medema („Lucía i seks”, „Noc w Rzymie”), który kilka lat temu zbuntował się wobec szkodliwej ingerencji rządu w kulturę i wyjechał do Los Angeles.

Oboje już wcześniej szukali się wzajemnie, by podjąć współpracę, lecz ta zwykle kończyła się na rozmowach. Z „Mamą” było jednak inaczej. Ona wybrała numer jego telefonu i zaprosiła na kawę, a on oczarował ją wyjętym z szuflady scenariuszem, napisanym prawie dekadę wcześniej, traktującym o żonie i matce, a przede wszystkim kobiecie, której spokojne życie zakłóca diagnoza o śmiertelnej chorobie. „Przeczytałam go jednym tchem. Następnego dnia zadzwoniłam do Julia i powiedziałam: «Musimy ożywić tę postać»” – wyznała na łamach miesięcznika „Vogue”. I tak zaczęły się kolejne spotkania oraz zbieranie funduszy. Ów scenariusz, przetłumaczony na język angielski, oraz nazwisko Penélope wystarczyły do tego, by film sprzedał się do ponad dwudziestu państw jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć.

fot. Cortesía Venue
fot. Cortesía Venue

W przygotowaniach do roli kobiety chorej na raka piersi, muzie Almodóvara pomogła Elena Carillo, znana lekarz ginekologii. „Jej wsparcie było nieocenione. Wyjaśniła mi, jak przebiegał proces leczenia u kobiet, z którymi miała do czynienia. Ponadto, ułatwiła kontakt z kilkoma pacjentkami, które wygrały walkę z nowotworem i one otworzyły przede mną swoje serce. Wtedy też pierwszy raz zobaczyłam blizny po operacji. To był wstrząsający widok” – wspomina aktorka. Równie porażająca okazała się świadomość o tym, jak niesprawny jest system opieki zdrowotnej. Nawet szanse kobiet takich jak Magda, jej fikcyjna bohaterka, której lekarze dają 70% na wyleczenie, zamiast rosnąć, maleją z powodu długich kolejek. „Po tym jak wyczują coś niepokojącego, powinny następnego tygodnia trafić na badania. Tymczasem wyznacza im się termin na sześć miesięcy później” – podkreśla.

Ani Medem, ani sama Penélope nie używają filmu, by stawiać zarzuty, lecz skupiają swoją uwagę za zachowaniu człowieka i jego wewnętrznej oraz zewnętrznej przemiany w obliczu nowej, niełatwej sytuacji. Praca nad „Mamą” dała im prawdziwą lekcję optymizmu i chcą, żeby widzowie przeszli podobne doświadczenie w trakcie seansu. „Chciałabym, żeby kobiety, nie tylko te chore na raka, po obejrzeniu tego filmu zaraziły się siłą i pozytywną energią tryskającymi z Magdy. Film uczy nas, że nawet w najbardziej ekstremalnej sytuacji trzeba chwytać życie i miłość za rogi. I chociaż bywa momentami ciężki, nie jest deprymujący, a wypełniony światłem. Po jego obejrzeniu wracasz do domu i masz ochotę uściskać bliskich, i przypomnieć im, jak bardzo ich kochasz” – komentuje aktorka i dodaje: „Oglądałam go z piętnaście razy i za każdym razem nie mogłam powstrzymać łez”.

Kadr z filmu „Mama”
Kadr z filmu „Mama”

Przeniesienie scenariusza „Mamy” na ekran z dziesięcioletnim letnim poślizgiem oraz zaangażowanie Penélope Cruz po tym jak urodziła dwójkę dzieci (Leo i Lunę, których ojcem jest jej mąż Javier Bardem – przyp. red.) przyniosło wymierne korzyści. Aktorka nie ma wątpliwości, co do tego, że gdyby projekt trafił do jej rąk zanim została matką, jej kreacja miałaby zupełnie inny wymiar. „Przede wszystkim patrzyłabym na nią z zupełnie innej perspektywy. Twój świat zmienia się z chwilą, gdy pierwszy raz spojrzysz w oczy twojego dziecka. Przeżywasz wszystko na nowo, wracasz pamięcią do uśpionych wspomnień z dzieciństwa” – wyznaje. Prywatne doświadczenia skłoniły ją także, by tchnąć w kreowaną postać iskierkę wiary, którą zrozumieją tylko kobiety: „W scenie, w której Magda rozmawia z synem o bogach, duszy, życiu i śmierci nie ujawnia swojego sekretu. Próbuje go nauczyć, by nie poświęcał siebie dla tego, co będzie, lecz walczył o tu i teraz. Magda wierzy, że po śmierci coś następuje. Jako aktorka pozwoliłam sobie dopisać jej ten sekret, zauważalny nawet dla samego reżysera”.

Tuż po premierze w Hiszpanii, „Mama” została zaprezentowana amerykańskiej publiczności na prestiżowym festiwalu w Toronto. Obecna na nim Penélope powiedziała tuż przed seansem, że kluczem do pełnego zrozumienia filmu jest odpowiednie podejście. Nie chodzi o to, by jak krytycy doszukiwać się w nim logiki narracyjnej. W jej przekonaniu, przed seansem należy wyłączyć rozum i przepuszczać płynące z wielkiego ekranu sygnały przez serce. „Chodzi o to, by przeżyć pewne doświadczenie. Trzeba odważyć się wejść w film, żeby doznać silnych przeżyć”. Wskazówka może przydać się także polskim widzom, a szczególnie jego kobiecej części, którzy zdecydują się na dwugodzinny seans. Premiera w polskich kinach już 4 grudnia.

Opracował Robert Aronowski

[tabs tab1=”Mama – Zwiastun”]
[tab id=1][jwplayer player=”4″ mediaid=”26465″][/tab]
[/tabs]



Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.